Przed bitwą pod Montmirail, zauważyłem że Westfalczycy tworzący dwie sekcje naszego batalionu przynieśli skrzynkę drewnianą a otworzywszy ją zaczęli wydawać między siebie paczki z nabojami. No, oczywiście my mieliśmy wcześniej zrobione naboje, zresztą na ich się nie łapaliśmy ale widziałem jak tamci rozrywają paczki i utykają po ładownicach ich zawartość. Okazało się, że w niektórych paczkach wśród zwykłych naboi z papieru szarego są pojedyncze naboje z papieru czerwonego. Jak się okazało, jest to losowe wybieranie poległych. Nie we wszystkich paczkach są czerwone naboje, także jak już masz taki w ładownicy niekoniecznie na niego trafisz sięgając na ślepo ręką. Wszelako, jeżeli wyciągniesz z ładownicy czerwony nabój, zasada jest następująca: załaduj, wystrzel i przy pierwszej okazji, np. salwie wroga, padaj. No i teraz zależnie jak się umawia, leżysz np 10 minut, leżysz do końca imprezy, czekasz aż ktoś cię odciągnie do lazaretu skąd po jakimś czasie wrócisz itd. Westfalczycy wprowadzają tym element chaosu i nieprzewidywalności oraz autentyzmu.
|